niedziela, 4 sierpnia 2013

Spojrzenia, szepty, opinie...

Droga DDA to jednak droga bardzo długa. Tak sobie myślę, że gdy osiąga się jedno, na przeszkodzie staje drugie. Straciliśmy kontakt z uczuciami, więc pracujemy nad tym, by go odzyskać. Zaczynamy dopuszczać do głosu swoje uczucia i potrzeby. Słyszymy je i chcemy na nie odpowiedzieć, ale pojawia się... człowiek. Pojawia się obawa. Pojawiają się pytania. Co pomyślą inni? Już wiemy, co czujemy. Czujemy złość. Ale co się stanie, gdy damy jej upust? Czy inni nas wtedy nie odrzucą? Czujemy ból, smutek, żal. Ale co będzie, gdy pozwolimy sobie na łzy? Czy inni nie uznają nas za słabych? Cienias, mazgaj, ciota... Opinie.

Chcemy coś zrobić, a wkoło ludzie. Ciągle patrzą nam na ręce, bez przerwy nas oceniają. Zamiast skupiać się na czynności, myślimy o tym, jak jesteśmy odbierani, o tym aby nie wypaść źle w oczach innych, żeby tylko nie nawalić, bo wszyscy to zauważą i na pewno nie zapomną.

„Jeśli ktoś w tłumie uniesie brew i spojrzy z dezaprobatą, DDA prawdopodobnie natychmiast to zauważy i postara się z wyprzedzeniem zareagować na przewidywane wydarzenie”.

Uzależniamy swoje życie od innych ludzi - od ich słów, opinii, spojrzeń. Opinie o sobie budujemy na podstawie opinii pozostałych osób. Wystarczy jedno krzywe spojrzenie, a my myślimy, że coś z nami „nie tak”, że wszyscy wokół widzą, że jesteśmy inni, gorsi. Nasza tożsamość to suma naszych przekonań o tym, jak nas odbierają inni ludzie.





poniedziałek, 29 lipca 2013

Uśmiech dziecka

Studia pedagogiczne i wolontariat często wiążą się z praktykami w różnych placówkach. Pewne kryteria są narzucone, jednak ostatecznie sami decydujemy, gdzie odbędziemy praktyki. Ja, gdy już poczułam się trochę pewniej, próbowałam wybierać miejsca, w których mogłam spotkać dzieci ze sporym bagażem doświadczeń, dzieci postrzegane przez innych jako zwykli chuligani bądź aspołeczni. A dla mnie są to dzieci doświadczone, skrzywdzone przez najbliższych, przestraszone.

Kiedyś psycholog spytał mnie, skąd taki wybór - biorąc pod uwagę przeszłość - dlaczego pcham się w cierpienie, pomimo własnego.

Wybrałam to świadomie i daje mi to satysfakcję. Dlaczego? Bo nie ma dla mnie nic lepszego niż uśmiech dziecka. I rozumiem innych, bo wiem, to przykre, gdy chcemy dobrze, a w zamian otrzymujemy szarpaniny czy wyzwiska. Ale warto, bo po paru dniach czy miesiącach szarpaniny zmieniają się w serdeczny uścisk na powitanie, a wyzwiska w pytania, czy jutro też się pojawię. Bo to naprawdę wielka sprawa, gdy początkowo na pytanie "Co słychać?", słyszysz w najlepszym przypadku odpowiedź „Nic!”, a po jakimś czasie dziecko przychodzi samo i opowiada o swojej historii, nierzadko ciężkiej i bolesnej. To znaczy, że mu pomogłeś, może i w minimalnym stopniu, ale jednak. I może nie zmieni swojego zachowania od razu, ale pierwszy krok zrobiony. Zaufanie zdobyte. A my wiemy, jak łatwo je stracić, a jak ciężko zyskać.


Kolejne marzenie – dostałam się na studia, jestem przeszczęśliwa! 

A teraz kończę pakowanie i wybywam na wakacje! Bo trzeba zadbać o nowe, lepsze wspomnienia!


sobota, 20 lipca 2013

Lęk przed opuszczeniem

Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy poznajecie kogoś (kolegę, przyjaciela, partnera – nieważne), kogoś, kto staje się Wam bliski, kogoś, kto Was rozumie - taką bratnią duszę. Spędzacie razem czas, wykorzystujecie każdą chwilę, bawicie się, rozmawiacie, cieszycie się sobą i swoją obecnością. A my? My się boimy, boimy się, że ją stracimy. Zamiast cieszyć się tym, że mamy przy sobie kogoś, martwimy się, że coś się zepsuje, że coś pójdzie nie tak, że to się skończy. Nie lubimy pożegnań, nikt nie lubi, ale my... Boimy się straty, każdy się boi, ale my... Jest różnica między jednym a drugim, coś jak ze strachem i lękiem. Strach jest uzasadniony, ma swoje podstawy, a lęk? Nasz lęk nie jest zdrowy. Ledwo coś się zaczęło, a my już myślimy o niechybnym końcu. Z obawą patrzymy w przyszłość, mając w pamięci przeszłość, zamiast skupiać się na teraźniejszości, na tym, co jest tu i teraz. Lęk? Nam lęk towarzyszy nieustannie.

Opuszczenie nie jest nam obce. Ból opuszczenia jest nam dobrze znany, to nasz stary znajomy. Nie lubimy znajomych, którzy przynoszą cierpienie, nie chcemy ich w swoim życiu. Jednak w dzieciństwie to właśnie opuszczenie było naszym towarzyszem, niekoniecznie opuszczenie fizyczne, ale opuszczenie o nieco innym wymiarze. Chodzi o bliskość emocjonalną, o żywe zainteresowanie sprawami dziecka, o okazywanie wsparcia w sytuacjach trudnych, a raczej o brak tego wszystkiego. Co myślimy, gdy nasze potrzeby nie są zaspakajane? Że nie są one ważne, że my nie jesteśmy ważni. Co myślimy, gdy nasze problemy są ignorowane? Że nikogo one nie obchodzą, że my nikogo nie obchodzimy. Najbliżsi zawiedli. Opuszczenie, a co za tym idzie - poczucie bezwartościowości, bycia gorszym, innym, nieważnym, jakby pominiętym... Jak się żyje z takimi uczuciami? Ciężko się żyje, uwierzcie.

Szukamy kogoś, kto nam zrekompensuje to, czego nie otrzymaliśmy w dzieciństwie, kogoś, kto się o nas zatroszczy, kto przywróci ciepło do naszego życia. Szukamy, lgniemy, a zarazem boimy się i uciekamy. Gdy kogoś znajdujemy, panicznie boimy się porzucenia i bólu, jaki za sobą niesie opuszczenie. Gdy tracimy człowieka, tracimy wszystko, cały nasz świat, wali nam się grunt pod stopami, bo fundamenty swojego życia budujemy wokół tej osoby. To ona staje się filarem, który podtrzymuje ten chwiejny domek z kart, a gdy ona odchodzi, wali się wszystko.




"...Nie muszę być w kościele, żeby znów prosić Boga, 
by nie odbierał nam tego, co każdy z nas kocha..."


Nuta na dziś: Onar - Ja bym oszalał


poniedziałek, 15 lipca 2013

Dzienniczek uczuć: Porażki

Subiektywnie

Z dzienniczka uczuć:
Nie dostałam się na magisterkę z pedagogiki – czuję... nie wiem już sama co czuję. Czuję chyba ból. Bo to boli. Łzy wyrażają ból? A może lęk o to, co dalej. Lęk... A może i złość? Jakieś poczucie niesprawiedliwości.

I tak się chyba miało stać, bo podobno wszystko ma swoje powody. Podobno. Ale to dla mnie osobista porażka. I już wiem, jak się czuję. Czuję się jak skończony debil, bo jak można nie dostać się na pedagogikę? To przecież najłatwiejszy kierunek na świecie. No właśnie. Czuję się jak śmieć.  Czuję, jakby zawalił mi się świat. I nie przesadzam, bo tak właśnie czuję. Uczucia mnie przytłaczają.

I już słyszę pytania innych i widzę ich spojrzenia. I boję się, bo czuję wstyd.

A najgorsze jest to, że zaczęłam już wierzyć, że moje życie może być lepsze, że spełniam marzenia, że moje zerowe poczucie własnej wartości zaczęło mieć bilans dodatni. Każda jedna porażka utwierdza mnie jednak w przekonaniu, że jestem nikim...

Nigdy mi jeszcze na niczym tak nie zależało, dlatego ta porażka jest tak bolesna i może dlatego, kim jestem i jak czuję.

I tak właśnie czuję – ja emocjonalny wrak, ja DDA.




sobota, 13 lipca 2013

Role DDA - Niewidzialne dziecko

Niewidzialne dziecko zwane również "aniołkiem", "zagubionym" bądź "zapomnianym dzieckiem" albo "dzieckiem we mgle", to rola podejmowana zazwyczaj przez dziecko starsze od rodzinnej maskotki, ale młodsze od kozła ofiarnego. Dzieci takie są dziećmi niezauważanymi, niedostrzeganymi, jakby „nieistniejącymi”.


Niewidzialne dzieci w dzieciństwie:
  • są ciche, smutne i zamknięte w sobie, wyobcowane i niedostrzegane przez innych,
  • potrafią zajmować się same sobą, zazwyczaj niczego nie chcą i zachowują się tak, jakby ich nie było,
  • nie sprawiają problemów wychowawczych,
  • izolują się i wycofują, starają się nie zwracać na siebie uwagi innych, przez co mają problemy z nawiązywaniem kontaktów interpersonalnych,
  • uciekają w świat marzeń, książek lub Internetu, unikają trudnych sytuacji,
  • opanowują do perfekcji zasadę trzech Nie, dlatego też cechuje je nieumiejętność wyrażania własnych uczuć i emocji,
  • doskwiera im poczucie krzywdy i osamotnienia, czują się również bezwartościowe.


Niewidzialne dzieci w życiu dorosłym:
  • mają trudności z nawiązywaniem i utrzymywaniem satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi, w tym związków uczuciowych,
  • izolują się, są zamknięte w sobie i małomówne, nieśmiałe, zalęknione i samotne, a przez to nieprzystosowane do życia z innymi ludźmi,
  • nie potrafią upominać się i walczyć o swoje, przez co są pomijane przy różnego rodzaju awansach,
  • czują się skrzywdzone przez świat.


Nuta na dziś: Bob One - Widzę dziś


piątek, 12 lipca 2013

Role DDA - Maskotka rodzinna

Rola rodzinnej maskotki podejmowana jest najczęściej przez najmłodsze dziecko, nieprzysparzające problemów, które staje się ulubieńcem zarówno rodziców, jak i nauczycieli.


Maskotki w dzieciństwie:
  • są w centrum zainteresowania rodziny – rozkoszne i zabawne, zazwyczaj poprawiają innym humor,
  • ich zadaniem jest wyczuwanie i rozładowywanie napięcia w domu, uspakajanie pijanego taty, pocieszanie płaczącej mamy,
  • błaznowaniem rozładowują nie tylko narastające w domu napięcie, ale także własny lęk i niepokój,
  • zatracają granicę pomiędzy sytuacjami poważnymi a żartami, lekko podchodzą do sytuacji trudnych, kryjąc się za murem śmiechu i zaprzeczenia, robią dobrą minę do złej gry.


Maskotki w życiu dorosłym:
  • wypierają swoje uczucia, do których bez pomocy osób z zewnątrz nie dają rady dotrzeć,
  • są duszami towarzystwa, często zapraszane są na przyjęcia i spotkania, jednak ich kontakty z innymi osobami są kontaktami powierzchownymi,
  • bywają irytujące ze względu na ciągłe żarty, w których nie mają umiaru,
  • sprawiają wrażenie infantylnych i są postrzegane przez otoczenie jako osoby nie nadające się na przyjaciół i partnerów do poważnych rozmów,
  • w obliczu sytuacji trudnych i nieumiejętności radzenia sobie ze stresem mogą mieć tendencję do sięgania po używki.


Nuta na dziś: SumaStyli - Obrazy w mojej głowie

czwartek, 11 lipca 2013

Role DDA - Kozioł ofiarny

Kozioł ofiarny nazywany inaczej "czarną owcą", "czarnym charakterem" bądź też "wyrzutkiem" to kolejna rola, odgrywana najczęściej przez środkowe dziecko w rodzinie. Dziecko takie przez otoczenie postrzegane jest jako nieodpowiedzialne i trudne.


Kozły ofiarne w dzieciństwie:
  • stwarzają niezliczoną ilość problemów wychowawczych, odwracając w ten sposób uwagę otoczenia od problemu głównego – alkoholizmu rodzica, biorą w ten sposób odpowiedzialność za niepowodzenie rodziny na siebie,
  • mają tendencję do wpadania w kłopoty - częste awantury, wdawanie się w bójki czy kradzieże sprawiają, że trafiają do zakładów opiekuńczo-wychowawczych,
  • w szkole zazwyczaj źle się uczą i często wagarują, a także wpadają w złe towarzystwo, co sprzyja pogłębianiu się niestosownego zachowania i wcześniejszemu sięganiu po używki,
  • są obiektem odreagowania emocji przez rodzinę, a wszelkie kłopotliwe zachowania są wyrazem ich bólu i złości.


Kozły ofiarne w życiu dorosłym:
  • mają problemy z dostosowaniem się do ogólnie przyjętych norm,
  • przy braku wsparcia z zewnątrz często stają się tzw. „wyrzutkami społeczeństwa”,
  • brak ciepłych i bliskich relacji z innymi osobami próbują zrekompensować sobie używkami.



Nuta na dziś: Jopel i Komar ft. Onar - Byłem tłem dla nich