Studia pedagogiczne i wolontariat
często wiążą się z praktykami w różnych placówkach. Pewne kryteria są narzucone,
jednak ostatecznie sami decydujemy, gdzie odbędziemy praktyki. Ja, gdy już
poczułam się trochę pewniej, próbowałam wybierać miejsca, w których mogłam spotkać
dzieci ze sporym bagażem doświadczeń, dzieci postrzegane przez innych jako zwykli
chuligani bądź aspołeczni. A dla mnie są to dzieci doświadczone, skrzywdzone
przez najbliższych, przestraszone.
Kiedyś psycholog spytał mnie, skąd
taki wybór - biorąc pod uwagę przeszłość - dlaczego pcham się w cierpienie,
pomimo własnego.
Wybrałam to świadomie i daje mi to
satysfakcję. Dlaczego? Bo nie ma dla mnie nic lepszego niż uśmiech dziecka. I
rozumiem innych, bo wiem, to przykre, gdy chcemy dobrze, a w zamian otrzymujemy
szarpaniny czy wyzwiska. Ale warto, bo po paru dniach czy miesiącach szarpaniny
zmieniają się w serdeczny uścisk na powitanie, a wyzwiska w pytania, czy jutro
też się pojawię. Bo to naprawdę wielka sprawa, gdy początkowo na pytanie "Co słychać?",
słyszysz w najlepszym przypadku odpowiedź „Nic!”, a po jakimś czasie dziecko
przychodzi samo i opowiada o swojej historii, nierzadko ciężkiej i bolesnej. To
znaczy, że mu pomogłeś, może i w minimalnym stopniu, ale jednak. I może nie
zmieni swojego zachowania od razu, ale pierwszy krok zrobiony. Zaufanie
zdobyte. A my wiemy, jak łatwo je stracić, a jak ciężko zyskać.
Kolejne marzenie – dostałam się na studia,
jestem przeszczęśliwa!
A teraz kończę pakowanie i wybywam na wakacje! Bo trzeba
zadbać o nowe, lepsze wspomnienia!