sobota, 20 lipca 2013

Lęk przed opuszczeniem

Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy poznajecie kogoś (kolegę, przyjaciela, partnera – nieważne), kogoś, kto staje się Wam bliski, kogoś, kto Was rozumie - taką bratnią duszę. Spędzacie razem czas, wykorzystujecie każdą chwilę, bawicie się, rozmawiacie, cieszycie się sobą i swoją obecnością. A my? My się boimy, boimy się, że ją stracimy. Zamiast cieszyć się tym, że mamy przy sobie kogoś, martwimy się, że coś się zepsuje, że coś pójdzie nie tak, że to się skończy. Nie lubimy pożegnań, nikt nie lubi, ale my... Boimy się straty, każdy się boi, ale my... Jest różnica między jednym a drugim, coś jak ze strachem i lękiem. Strach jest uzasadniony, ma swoje podstawy, a lęk? Nasz lęk nie jest zdrowy. Ledwo coś się zaczęło, a my już myślimy o niechybnym końcu. Z obawą patrzymy w przyszłość, mając w pamięci przeszłość, zamiast skupiać się na teraźniejszości, na tym, co jest tu i teraz. Lęk? Nam lęk towarzyszy nieustannie.

Opuszczenie nie jest nam obce. Ból opuszczenia jest nam dobrze znany, to nasz stary znajomy. Nie lubimy znajomych, którzy przynoszą cierpienie, nie chcemy ich w swoim życiu. Jednak w dzieciństwie to właśnie opuszczenie było naszym towarzyszem, niekoniecznie opuszczenie fizyczne, ale opuszczenie o nieco innym wymiarze. Chodzi o bliskość emocjonalną, o żywe zainteresowanie sprawami dziecka, o okazywanie wsparcia w sytuacjach trudnych, a raczej o brak tego wszystkiego. Co myślimy, gdy nasze potrzeby nie są zaspakajane? Że nie są one ważne, że my nie jesteśmy ważni. Co myślimy, gdy nasze problemy są ignorowane? Że nikogo one nie obchodzą, że my nikogo nie obchodzimy. Najbliżsi zawiedli. Opuszczenie, a co za tym idzie - poczucie bezwartościowości, bycia gorszym, innym, nieważnym, jakby pominiętym... Jak się żyje z takimi uczuciami? Ciężko się żyje, uwierzcie.

Szukamy kogoś, kto nam zrekompensuje to, czego nie otrzymaliśmy w dzieciństwie, kogoś, kto się o nas zatroszczy, kto przywróci ciepło do naszego życia. Szukamy, lgniemy, a zarazem boimy się i uciekamy. Gdy kogoś znajdujemy, panicznie boimy się porzucenia i bólu, jaki za sobą niesie opuszczenie. Gdy tracimy człowieka, tracimy wszystko, cały nasz świat, wali nam się grunt pod stopami, bo fundamenty swojego życia budujemy wokół tej osoby. To ona staje się filarem, który podtrzymuje ten chwiejny domek z kart, a gdy ona odchodzi, wali się wszystko.




"...Nie muszę być w kościele, żeby znów prosić Boga, 
by nie odbierał nam tego, co każdy z nas kocha..."


Nuta na dziś: Onar - Ja bym oszalał


6 komentarzy:

  1. To wynika z tej przeszłości, dzieciństwa. Gdy sam zostałem opuszczony, to później bałem się tego...Mnie już nie dotyczy na szczęście ten temat, ale wiem jak jest on cięzki..
    pozdrawiam
    popo14
    http://ddawsieci.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że masz to już za sobą i wierzę, że i ja kiedyś będę mogła to powiedzieć :) Pozdrawiam również :)

      Usuń
  2. Dziś właśnie opłakuję moją przeszłość i dzieciństwo, wciąż tyle we mnie żalu i tak trudno mi sobie wytłumaczyć: za co mnie to wszystko spotkało? Przecież nie chciałam niczego więcej, niż czuć się kochana i akceptowana. Cóż, nie dane mi było, ale dziś dzięki psychoterapii mam nadzieję poskładać swoje życie na nowo. Trzymajcie się DDA. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie prosiliśmy się o przykre doświadczenia, padło na nas i tego już nie zmienimy, ale to dobrze, że walczysz o lepsze życie. Siły i odwagi!

      Usuń
  3. A najgorsze jest to, że aby walczyć z tym lękiem to jedynym lekarstwem jest zbudowanie muru...ale tak silnego, że nikt do nas się nie zbliży, nikt nie będzie już dla nas ważny, wszyscy ludzie staną się szarzy i niepotrzebni. Będziemy tylko wchodzić w płytkie relację...no tak ale tego też nie chcemy. Chcemy kogoś kochać, chcemy się komuś oddać (w jakiś sposób), chcemy też być kochanym i ważnym. Nie potrafimy kogoś kochać i być z kimś, a z drugiej strony nie być zaborczy, nie czuć się często zagrożeni. To jest straszne!!!! Nie da się tak żyć...a zmiana jest cholernie trudna :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiana jest trudna, to prawda, a droga do zmiany długa i ciężka, ale warto ją przejść i można ją przejść, bo choć jest to trudne to nie niemożliwe.

      Usuń